Kolejny Myles Sullivan, choć technika absolutnie eksperymentalna (Audrey Hepburn w tej wersji bowiem nie ma jeszcze do wycierania ust i może dobrze). Środek frontu to werniksowany nadruk, ale na ramce postanowiłam domalować jakby ciąg dalszy, na podkładzie do robienia spękań. Niestety, kolejny crackle nie spełnił moich oczekiwań i to jeszcze nadal nie to, co miałam na myśli. Fantastyczna była zabawa z mieszaniem akryli pod kolor, szkoda, że poszło tak szybko. Za to drewno malowane na czerwony mahoń bejcą ftalową - wolałabym ten rozdział zapomnieć!
Szafka pomyślana dla Cherry, jej miłości do kina i Audrey.
Cherry się wzrusza i nawet ostatnio się cieszy że nie ma udarowej wiertarki, bo dzięki temu patrzy na szafeczkę zaraz po obudzeniu, zamiast w przelocie w przedpokoju.
OdpowiedzUsuńZachwyconam i wdzięcznam niezmiennie
udarową wiertarką służę uniżenie
OdpowiedzUsuńte szafki zdecydowanie nie nadają się do przedpokoju :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa dla mej skromnej amatorszczyzny.
OdpowiedzUsuńa propos Cherry jak można żyć nie mając udarowej wiertarki? no bez tv to rozumiem, ale bez wiertarki w domu nie czułabym się pewnie...
OdpowiedzUsuńnawet nie to żebym jakoś dramatycznie często używała, ale sama świadomość
OdpowiedzUsuńMero, jesteś pewna, że Ci się nie pomyliło z mikserem wysokoobrotowym?;)
OdpowiedzUsuńach nie żartujmy sobie, bo niczego nie można porównać z trzymaniem w dłoni wiertarki.
OdpowiedzUsuńa jeszcze jak się trafi na metalowy element w ścianie...
może nie tak znowu niczego, ale nie jest to na pewno mikser ;)
OdpowiedzUsuńdobranoc
Ale ja mam wiertarko-wkrętarkę, damską, czerwoną, z castoramy, na akumulator. Daje radę przy meblach, wymianie zamków i większości ścian:-) poza ścianami nośnymi, tu potrzebna udarówka. Jej brak, jak widać, może służyć rozwojowi relacji międzyludzkich - Bratku, dziękuję za ofertę. Jak nie znajdę bliżej, skorzystam :-)
OdpowiedzUsuńco prawda to prawda
OdpowiedzUsuńmi się nawet czasem śni, że zostaję sama tylko z wiertarką udarową w ręku