Może to nierozsądne, mając tyle i tyle lat, dwójkę dzieci, luki w CV, czekać na momenty wytwarzania czegoś własnymi rękami - poza zupą i drugim oraz wszystkim co przed i po. A jednak, mam mnóstwo rozpoczętych spraw i problem bohatera romantycznego: rozdźwięk pomiędzy pragnieniami a możliwościami.
Więc potulnie wracam do zupy. Marki rosół. A wygląda jak lato na początku jesieni.
To jest zupa filozoficzna. Że niebo gwiaździste nie nade mną. W codzienności gwiazdy świecą, na wyciągnięcie ręki.
OdpowiedzUsuńniebo gwiaździste, a je się te gwiazdy tulipanami! cudne!
OdpowiedzUsuńWłaściwie jest to jakiś pomysł na dizajn sztućców;)
OdpowiedzUsuń