Na okazję ferii, zwolnień lekarskich i braku łączności z internetem poza hot spotami dwa razy w ciągu dnia podlegam obowiązkowi niepracowania. Dla osoby o moim profilu osobowości jest to męka czyśćcowa, by wyrazić się dobitnie, choć przecież staram się cieszyć razem z dziećmi wakacjami w domu. Dziś podczas pracy z Grzybkiem, gdy on koloruje, a Skakanka lepi, mam jeszcze pięć minut przed obiecanym dzieciom końcem domowych kompletów. Wykorzystuję na bazgranie na kartce. Wiem, wiem, że nie ma się czym chwalić; podobieństwo takie sobie, kreski niestaranne, walor do bani. Ale każdy z Was, kto zmuszony byłby dzień za dniem od wielu dni zasadniczo być domatorem, dostałby na głowę. To się nie dziwcie, że zamieszczam.
Poniżej więc pięciominutówka na temat Skakanki lepiącej z plasteliny.